faza faza
3267
BLOG

Jak sobie radzić na bezrobociu cz.9 - nabór do sekty

faza faza Społeczeństwo Obserwuj notkę 16

 Wszyscy, którzy śledzą portale z ofertami pracy zauważyli zapewne, że zdominowane są one przez firmy o pewnym szczególnym profilu. Mam na myśli firmy zajmujące się sprzedażą różnego rodzaju usług finansowych, ubezpieczeniowych, odzyskiwaniem odszkodowań czy zachęcaniem do zmiany operatora prądu, gazu, usług telekomunikacyjnych i.t.p. Od uznanych potentatów po „firmy drucik”. Ja już kilka razy miałem okazję na bliskie spotkania z tego typu ofertami, ale poniżej opiszę jedno z ostatnich. Ale może na początku trochę ogólnie.

Ilość i częstotliwość tego typu ogłoszeń o naborze do pracy mogłaby sugerować, że firmy te świetnie się rozwijają i cały czas poszukują pracowników. Rzecz jasna prawda jest całkiem inna. Ja znam kilka osób, które dały się nabrać i tak samo szybko jak się do nich zapisały tak samo szybko i w podskokach opuszczały te sekty. Dlaczego sekty? Otóż dla tego, że nabór do tych firm wykonywany jest według wszelkich najlepszych i sprawdzonych metod stosowanych od wieków przy naborze do sekt. A praca polega dokładnie na tym samym, czym trudnią się członkowie tychże sekt, czyli łażenia po chałupach i przekonywanie ludków do tego co im wmawiają. To żebracze pukanie do drzwi nazywa się mądrze marketingiem D2D lub czasem F2F. To tak mniej więcej jak świadkowie jehowy.

Przeważnie odbywa się to tak, że w sali gromadzi się jakąś sporą grupę zdesperowanych bezrobotnych i urządza się show. Dudniąca muzyka, koniecznie ekran z filmem i kilku wyżelowanych panów w garniturkach i szpiczastych bucikach i kilka pań koniecznie w minióweczkach i czarnych rajstopkach. Objaśniają co oznaczają słupki, wykresy i schematy na ekranie. Jak przebiega kariera, jak rosną zarobki, jakie bonusy, jaka ścieżka kariery. Sumy zarobków przyprawiają o zawrót głowy, a wielu z uczestników już widzi ten stos kasiorki, z którego bez problemu odłoży się na raty na nową furkę. Do tego jeszcze filmy z imprez gdzie wręczają nagrody, dyplomy, wczasy pod palmami na koszt firmy. Miód. Atmosfera staje się co raz bardziej gorąca, prowadzący rozkręcają się, a publika w znacznej części bliska orgazmu. No! Z tym orgazmem może przesadziłem, ale to autentycznie jest ta metoda. Po imprezie następują indywidualne łowy na nieszczęśników, czyli zachęcające rozmowy indywidualne.

Ja muszę powiedzieć, że oni tam wykonują bardzo ciężką i trudna pracę, albowiem jak zauważyłem coraz mniej osób przychodzi na takie spotkania i coraz mniej jest chętnych na tego typu pracę. Naprawdę trzeba być dobrym „bajerantem” żeby podczas spotkania nie było tak, że więcej jak połowa uczestników wyjdzie. Myślę, że jest to powód dla którego ostatnio preferuje się rozmowy indywidualne.

A teraz do rzeczy.

Moja uwagę zwróciło pewne ogłoszenie, które z częstotliwością kilka razy dziennie, na wszystkich możliwych portalach kusi zachęcająca ofertą. Zaciekawiło mnie, ponieważ ukazuje się już od wielu dni i zdziwiłem się, że jeszcze nie zakończyli tym bardziej, że powinni mieć od cholery kandydatów. Oferta była tak skonstruowana, że właściwie nie było wiadomo jaka pracę oferują. Cos tam napisali o pracy administracyjnej, nadzoru nad pracownikami, rozliczania efektów ich pracy, o ścieżce kariery, zgranym zespole, możliwościach rozwoju i zarobienia kupy kasy. I jakieś tam inne pierdu pierdu. Jak firma się nazywa i gdzie się mieści ani słowa. No to co mi tam. Wysłałem aplikację.

Zdziwiłem się, że oddzwonili już po 15 minutach. Miła pani zaprosiła mnie na dzień następny informując mnie, że moje zgłoszenie jest tak interesujące, że chce ze mną rozmawiać osobiście najważniejszy menadżer. Ja oczywiście jak tylko dowiedziałem się gdzie firma się mieści to zaraz hop do googla i przyjrzałem się bliżej. Okazało się, że pod tym adresem mieszczą się trzy firmy, każda o bardzo nowoczesnej i zagranicznej nazwie i wszystkie mają te same numery telefonów i do kontaktów te same osoby. Różnią się tylko różnymi stronami internetowymi z których wynika, że wszystkie trzy firmy to liderzy w działalności marketingowej na rzecz przemysłowych potentatów z całego kraju.

Przybywam na miejsce. W sekretariacie dwie siusimajtki każą czekać bo „najważniejszy menadżer” właśnie z kimś rozmawia. Okazuje się, że tam każdy jest takim „najważniejszym menadżerem”, a jest ich tam chyba czterech albowiem miła pani z sekretariatu wydzwania do wszystkich, którzy złożyli swoją ofertę i każdemu dokładnie opowiada to co gadała do mnie. Czyli, że C.V. jest tak zajebiste, że rozmowa kwalifikacyjna wymaga zaangażowania najwyższego szczebla.

 No to wchodzę. „Top menadżer” spełnia wszelkie kryteria w swojej kategorii. Wiek przed trzydziestką, podwójna dawka żelu, gajerek i „szpicbutki”. Od razu proponuje przejście na ty chociaż mógłbym być jego ojcem i zaczynamy rozmowę. Przede wszystkim opowiedział mi wszystko o sobie. Że był w USA i tam przebywał w środowisku wielkiego biznesu, wie o co chodzi i tak właśnie pracują w tej firmie. Gdy nieśmiało próbowałem spytać o pracę zaraz odpowiedział, że sprawa jest prosta, kasa duża i przy odrobinie zaangażowania będę miał w bardzo szybkim czasie możliwość dorobienia się tak jak on. A on kupił sobie mieszkanie i ma Range Rovera.

Kosztowało mnie trochę nerwów zanim wydusiłem z niego o co chodzi. Otóż stanowisko menadżerskie i pełny etat mam jak w banku, ale najpierw muszę przejść sześciomiesięczny  staż początkowy. A polega on na łażeniu od drzwi do drzwi i namawianiu ludzi na zmianę operatora energii elektrycznej. Jeżeli chodzi o zarobki to proponują pełny etat ( tu mnie rozśmieszył – pełny etat to u niego od poniedziałku do soboty od godz. 10.00 do 19.00) i umowę zlecenie (he he – etat!) za 10 zł na godzinę brutto. Te Range Rovery to jakieś tanie auta muszą być. Do tego bliżej nieokreślona premia od każdej umowy. Ale tutaj jak zaznaczył szczegóły będą podane podczas drugiego etapu rekrutacji. Na razie oświadczył mi, że pierwszy etap przeszedłem pozytywnie, a o drugim zawiadomią mnie telefonicznie.

Na drugi dzień mam dzwoni do mnie miła pani i na wstępie gratuluje mi przejścia wstępnej rekrutacji i zaprasza na drugi etap. Wprawiłem ją w zakłopotanie mówiąc, że bardzo dziękuję i nie jestem zainteresowany. Bardzo mnie namawiała na ponowną wizytę i była zawiedziona. Ja akurat wiem, że wszyscy co tam byli otrzymali  takie telefony i z tymi etapami rekrutacji to zwykła ściema. Dzwonili jeszcze trzy razy. Że taka szkoda, że tak im zależy, że bardzo chcieliby. Ja nawet podejrzewam dlaczego im tak zależało. Prawie wszyscy chętni to ludzie bardzo młodzi. A taki jak ja to z jakimś emerytem łatwiej się dogada. Pogada się o wnukach, o chorobach, o tym co boli z rana, jakie lekarstwa drogie, że kasy mało. No i że trzeba oszczędzać, a najlepiej można zaoszczędzić na zmianie operatora energii.

Rzecz jasna ci z chętnych co się nabiorą na te ogłoszenia to po tych sześciu miesiącach figę zobaczą, a nie stanowisko menadżerskie i najnormalniej w świecie zostaną spuszczeni do kanału. I taka jest norma w tej firmie, o której zresztą opinie na różnych forach są tak kiepskie, że ja jeszcze takich nie spotkałem. A ogłoszenia cały czas lecą i oni „mielą” tych biednych ludzi tak cały czas.

Ja się zmielić nie dałem. No bo właściwie po co mi ten Range Rover?

faza
O mnie faza

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo